Dziś za to - mam studniówkę. Swoją. Pierwszą w życiu i zapewne jedyną.
piątek, 31 stycznia 2014
#0x0003: Dreams ain't only "dreams". They are also dreams.
Dziś za to - mam studniówkę. Swoją. Pierwszą w życiu i zapewne jedyną.
czwartek, 30 stycznia 2014
#0x0002: To nie była bezsenna noc...a już się cieszyłem.
środa, 29 stycznia 2014
#0x0001: 23:12 : disappearing...
Najdalej jak pamiętam, śni mi się Suzie. Jest mną zainteresowana, zachowuje się dla mnie tak, jak w moich tycich marzeniach, poprawia mi rzemyki na lewym nadgarstku. Nie jestem `nic nie znaczącym czymś`. Trochę mi je poszarpała, ale to nic, tak wyszło. Ważne, że nie jestem obojętny... Btw, chyba byliśmy w trójkę. Z Jasmine.
Part two.
Jestem w jakimś ośrodku. Istny bałagan i koszmar. Obóz, niewielka noclegownia? Nie. Coś jakby wycieczka szkolna? Też nie. Mamy łóżka, każdy ma swój przydział. Jedna łazienka. Dużo dzieci...od wieku nawet, hmm, 5lat? Pielęgniarki albo coś takiego. Tak naprawdę w głowie mam zakodowaną jedną wiadomość: wariatkowo. W dodatku wygląda jak obóz, taki wiecie, wakacyjny. Ale tak fajnie wcale nie jest. Jedna z przełożonych - kurde, skąd ja wiem, że to szefowa? - się ciągle drze, raczej zdecydowanie na nas. Ośrodek pełen normalnie wyglądających, zachowujących się, zdrowych(no, oprócz mnie, tak się czuję) ludzi, będący miejscem dla psychicznie chorych, a tymczasem sama szefowa powinna zostać w jednym takim umieszczona. Super...
Idę do łazienki, wyleguję się w wannie. Mija dość długi czas. Nagle ktoś uchyla drzwi, dostaję opierdol, że za długo siedzę i mam zdecydowanie kończyć...bo jak się okazuje, na te sprawy mamy aż! siedem! minut!!!* ... Dobra, powoli się wygrzebuję, nie mają prawa mi nic zrobić... Drzwi się zamykają, ja udaję, że już kończę... Po jakiejś chwili wbija mi jakaś mała dziewczynka, może około 5-6cio letnia, nie wiem. Ja nieco zaskoczony i trochę oburzony...siku przyszła, niech będzie. Z racji jej zjawienia się nawiązuje się rozmowa, ona z racji potrzeby załatwienia spraw fizjologicznych rozbiera się(takie warunki, cóż..), okazuje się, że między nogami jest jakby chłopcem...no, niezły ten ośrodek... Zdziwiony jeszcze bardziej chyba o coś się jej pytam, choć nie wiem naprawdę, o czym rozmawiamy. Nagle znajdujemy na podłodze portfel - materiałowy, czarno-niebieski, jakby z Cropp-a. Ona od razu go podnosi, przeszukuje...sobie bierze może jakieś dwie-trzy dychy, mi daje...przez chwilę myślę, że sobie wzięła większość, ale patrzę: stówa! Mówię jej, że lepiej, żeby się teraz tego portfela pozbyć, żeby nikt go nie mógł znaleźć. Sam, trochę zaskoczony znowu, i trochę dziwnie się czując, składam banknot na cztery i chowam w małej kieszonce spodni. (...)
Jestem poza całym obozem, który można by uznać za koncentracyjny... Uciekłem, nie wiem jak, ale jest dużo rzeczy walących mi się do głowy, mało czasu i bardzo niebezpiecznie. Chodzę gdzieś, wszędzie, ze stówą w kieszeni - co jakiś czas sprawdzając, czy ona tam jest, za każdym razem ciesząc się ze zdobyczy. Trzeba się ukrywać, trzeba poruszać się sprytnie, by nie zostać znalezionym. Byłem po coś w domu. Chociaż nie był to mój prawdziwy dom z realnej rzeczywistości. Bardziej jakieś inne miejsce, inaczej wyglądające, ale takie, gdzie czułem, że to dom. Na zewnątrz ponuro, nieco chmurnie. Ponuro: aura jakiejś wojny, niebezpieczeństwa. Tu i ówdzie można by się dopatrzyć słońca. Jest wiosna albo chłodniejszy dzień lata. Pamiętam jedno "zdjęcie" miejsca: jestem w jakimś ogródku, albo nie, w jakimś parku, a może na przestrzeni pomiędzy blokami mieszkalnymi, być może na ulicy R, jakie to są w moim mieście. Trawa, zielona, kilka drzewek..
Part three.
Hmm, chyba gram w wow-a. Trochę się bawię, ale raczej pomagam innej osobie. Wsiadłem sobie na to takie latające coś(teraz nawet zbliżonej nazwy nie jestem w stanie sobie przypomnieć, a to proste słowo było). Odleciało, zabrało mnie *** wie gdzie, a Jasmine raczej z tego powodu wielce zadowolona nie była, znowu mi się oberwało(w kontekście tej nocy). W ogóle, w wow-ie są góry i śnieg?!... Na szczęście odnaleźliśmy jakieś znajome miejsce, ale jeśli chodzi o moje sny, prawie nic nie pasuje do realnych faktów: miejsce to w rzeczywistości pewnie nawet w tej grze nie istnieje. Ale okej - idziemy już powoli...nagle staję się główną postacią.
Nagle okazuje się, że dwa długie stoły są obstawione ludźmi, jakaś impreza, wyżerka, coś... I w tym momencie wkracza instynkt króliczka, a więc koniec...nie napiszę go tu. To był sen, więc lepiej zapomnieć. :D
* - dziwne, tego dnia kupowałem akurat 7 bułek...
23:12 : facebook shut down. If anyone wants to meet me, talk with me, will have to know my address...or telephone, at least. Pissed off of being `useless nothing`. When you remind yourself about me, don't call, don't write. Come.
...
#0x0000: Enter the description: "Sennik".
Well...
Tak: wstaję dziś, w sumie gwałtownie obudzony przez mamę - zaspałem. Ograniam się i chcąc, niechcąc, wertuję nocne projekcje. Jestem zły. Myśl: a może by zacząć to wszystko spisywać?
...